Mamy o pozycji biologicznej:
Odkąd karmimy się w pozycji biologicznej, zniknął problem cofającego się po każdym karmieniu mleka, stękania po jedzeniu. Synek miał problem z odbijaniem, a w pozycji biologicznej dzieje się to naturalnie, po każdym karmieniu. Dodatkowo dziecko je przytulone, a nie „przyłożone”, dzięki czemu mam wrażenie większej bliskości. Często po jedzeniu leżąc brzuszkiem na moim brzuchu unosi główkę i uśmiecha się do mnie 🙂 w żadnej innej pozycji tego nie zaobserwowałam, a próbowaliśmy wcześniej karmić się wszystkimi możliwymi sposobami.
Chętnie w tej pozycji zasypia, więc oprócz aspektów typowo praktycznych jest też taki pozytywny aspekt uspokajająco-emocjonalny 🙂 po karmieniu w pozycji biologicznej dziecko dobrze zasypia w nocy i bez problemu daje się odlożyć do łózeczka.
O swojej wygodzie nie wspomnę, bo młody sam się układa jak mu wygodnie, a ja nie muszę go podtrzymywać, tym bardziej, że swoje już waży 🙂
Justyna
A propo pozycji biologicznej. Wczoraj spędziłyśmy dużo czasu w podróży. Ostatni etap autokarem (transport zastępczy PKP na krótkim odcinku). Aniela zgłodniała i była zmęczona. Musiałam ją wziąć do piersi. W autokarze siedziałam normalnie w fotelu. Złościła się i zaczynała głośno płakać. Stwierdziłam, że trudno rozwalę się wygodnie dla nas. Wysunęłam nogi na przejście, ułożyłam lepiej ciało i przyjęłam pozycję biologiczną. Dziecko zareagowało odpowiednio. Chwila karmienia i długie spanko. Niesamowite jest obserwować jak ta pozycja momentalnie zmienia zachowanie dziecka. Ona naprawdę jest najlepsza!
Aniela
,,Jeśli chodzi o moje doświadczenia z pozycją biologiczną to spotkałam się z tą nazwą przy pierwszym dziecku ale była to jedna konkretna pozycja (mama siedzi na półleżąco a dziecko leży na mamie brzuchem na brzuchu z twarzą w piersi). Przy poranionej piersi położna środowiskowa pomogła mi uzyskać te pozycję mówiąc, że to taka naturalna pozycja i powinno dziecko lepiej chwycić pierś. Niestety samodzielnie nie byłam wstanie się tak ułożyć z dzieckiem. Przy pierwszej próbie ból był tak ogromny, że ledwo się powstrzymałam by nie zrzucić z siebie dziecka a zassała tak mocno, że mieliśmy z mężem problem ją odczepić. Karmiłam głównie w pozycji krzyżowej, czasem klasycznej. Bolały mnie plecy, bolały piersi, ręce też (gdy karmiłam chodząc). Później o pozycji biologicznej uwlyszałam u ciebie na IG. O tym, że różne pozycje mogą być biologiczne, że ważne jest ułożenie dziecka o krzywizny ciała matki. Wcześniej o tym nie słyszałam. Nikt mi tego nie mówił. W szpitalu też nie uczono nas tak karmić.
Przy drugim dziecku wprowadziłam na ile potrafię rady, które wyczytałam u Ciebie. Opieram dziecko o swoje działo. Ono idzie do piersi nie pierś do dziecka. Mogę dzięki temu przyjąć różne pozycje czy to siedząc czy to leżąc. Łączy je to, że jest mi wygodnie. Nie bolą mnie plecy. Nie wiem na ile to zasługa pozycji a na ile samego dziecka oraz doświadczenia w karmieniu ale nie było żadnych problemów z przystawieniem. Piersi nie są poranione, mała ma też mniej „problemów z kupą” (przynajmniej na razie).
Ale, że czasem zdarza nam się inaczej ułożyć to wtedy od razu mała się złości, dużo trudniej chwycić jej pierś, ucieka jej sutek albo go wypluwa więc widzę od razu różnicę.”
Zosia